Dla wielu osób przyjmowanie leków antydepresyjnych postrzegane jest jako życiowa porażka. Czy słusznie? Czy tylko terapia dociera do przyczyny problemu? Prawda może Cię zaskoczyć.
Brakuje wsparcia społecznego dla osób z depresją
Depresja jest chorobą biopsychospołeczną. Oznacza to, że za jej rozwój odpowiadają nie tylko czynniki biologiczne np. geny, psychologiczne np. stres, ale również społeczne np. brak wsparcia. I to właśnie o tym ostatnim czynniku mówi się najmniej, a niesłusznie. Brak wsparcia społecznego może nie tylko sprawić, że depresja się rozwinie, ale również, że nie będzie chciała odejść – nawet po przyjęciu leków. Dlaczego?
Właśnie dlatego, jak otoczenie reaguje na to, że chory te leki przyjmuje (albo że ma zamiar je przyjmować czy w ogóle wybiera się do psychiatry).
Teksty typu “co się będziesz truł psychotropami” czy “lepiej napij się z nami wina/wódki/zapal skręta” stosują osoby z otoczenia chorego, aby zniechęcić go do leczenia antydepresyjnego. Samo nazywanie leku antydepresyjnego “psychotropem” już ma konotację negatywną, wskazuje, że to “coś złego”, co “zmienia psychikę” niczym narkotyki. Jak należy traktować osoby z depresją?
Czym narkotyki różnią się od leków psychotropowych
Narkotyki uzależniają. Są tak zaprojektowane i dawkowane, aby wywołaj haj, czyli eksplozję neuroprzekaźników w mózgu. Po zejściu świat może wydawać się wyjątkowo bezbarwny i smutny (albo straszny, zły – w zależności od narkotyku). Właśnie dlatego, że zapas neuroprzekaźników się wyczerpał. Po szybkim czasie haj przestaje się pojawiać, więc osoba (już) uzależniona musi brać coraz więcej i więcej. Jeśli osoba uzależniona próbuje ich nie brać, ma objawy odstawienne – mdłości, zimne poty itd.
Jak jest w przypadku leków psychotropowych? Po pierwsze, przyjmuje się je w ściśle określonej dawce. W związku z tym nigdy nie powodują haju. Nawet jeśli dawki się zwiększa, to dalej nie w celu osiągnięcia haju, a efektu leczniczego. Tak, jeśli spóźnisz się z niektórymi lekami antydepresyjnymi, będziesz mieć objawy odstawienne. Jednak da się z nich zejść (tyle że powoli), czego nie można powiedzieć o narkotykach. Wiele osób przyjmuje leki antydepresyjne czasowo, przez pół roku albo rok. Potem stopniowo odstawiają je, gdy już uda im się ułożyć życie albo przejdzie sytuacja, która wywołała depresję. Jak działają leki antydepresyjne? (strona w jęz.angielskim)
Leki antydepresyjne – brać czy nie
Właśnie, układanie życia. Istnieje pogląd, że terapia dociera do przyczyny depresji, a leki tylko “zamazują obraz”, “znieczulają”. Czy to prawda? Tak naprawdę rozmowa (terapia) czy nawet zmiana myślenia nie dociera do przyczyny depresji, bo jak pisałyśmy, jest ona biopsychospołeczna.
Po pierwsze, osoby szerzące ten pogląd mają na myśli to, że depresja wynika z konkretnej przyczyny, np. agresji partnera. Jednakże bardzo często depresja tylko zaczyna się z powodu jakiegoś stresora, natomiast później trwa już niezależnie od tego, czy stres jest, czy go nie ma.
Po drugie, wedle tej definicji, leki antydepresyjne również pomagają dotrzeć do przyczyny problemu. Często dzięki ich działaniu pacjent ma siłę zostawić agresywnego partnera czy odejść z pracy, gdzie jest mobbingowany i zmienić ją na inną.
Przede wszystkim jest to jednak bardzo uproszczony model depresji i stresu jako takiego. Nie każdego stresu z życia można się pozbyć, nawet po radykalnych działaniach. Wielu z nich można, ale się nie powinno.
Proteza, orteza…
Weźmy przykład samotnej mamy niepełnosprawnego dziecka, która ma depresję z powodu stresu związanego z tą sytuacją. Czy wedle wcześniejszego przykładu powinna porzucić swoje dziecko, aby “dotrzeć do przyczyny problemu i ją wyleczyć”? Niestety wiele osób znajduje się w takich sytuacjach bez wyjścia i wtedy leki antydepresyjne okazują się być bardzo pomocne, bo dają dodatkową siłę, aby sprostać problemom.
Leki antydepresyjne to proteza dla pacjenta, który nie ma nogi czy orteza dla pacjenta po złamaniu albo skręceniu. Dla niektórych osób jest stałym wsparciem, gdy z przyczyn biologicznych albo sytuacyjnych potrzebują dodatkowej np. serotoniny. Dla wielu jest czasowym wspomożeniem, jak np. antybiotyk przy zapaleniu płuc. Przed wynalezieniem penicyliny ludzie też próbowali sami pokonać zapalenie płuc, ale umieralność była wtedy duża. Pytanie więc, po co ryzykować własne zdrowie i życie?
Tak, wiemy, że lekom antydepresyjnym daleko jeszcze do komfortu przyjmowania antybiotyków. Prawda jest taka, że im więcej osób choruje i się leczy (a tak jest), tym więcej pieniędzy idzie na szukanie nowych leków, z mniejszą liczbą skutków ubocznych.